Podczas letnich wyprzedaży wpadł mi w ręce róż Artdeco z serii Golden Vintage. Ponieważ najbardziej problematycznym miejscem na mojej twarzy są policzki opis producenta informujący o dobroczynnych składnikach tego produktu bardzo zachęcił mnie do zakupu.
Wyjątkowy róż, harmonijnie łączący trzy niepowtarzalne odcienie, nadaje
cerze porannej świeżości i energii. Delikatne rozświetlające drobinki idealnie korygują owal twarzy. Dzięki lekkiej, kremowej konsystencji
kosmetyk pozostawia przyjemne uczucie jedwabistej gładkości. Róż zawiera
witaminy E i C, które dodatkowo pielęgnuję cerę w trakcie dnia.
Nieperfumowany. Nie zwiera parabenów, lanoliny i olejów mineralnych.
O ile z pierwszą częścią opisu producenta mogę się zgodzić (tak, róż łączy trzy harmonijne odcienie i naprawdę ładnie prezentuje się na twarzy - daje efekt zdrowego rumieńca, który tworzy się na buzi po mroźnym spacerze), to kolejne zdania budzą moje wątpliwości. Moim_zdaniem Artdeco sugeruje, że mamy do czynienia z produktem o sprzyjających skórze właściwościach, składu na próżno szukać w internecie, więc zamawiając on-line nie byłam do końca świadoma na jaki kosmetyk się decyduje...
Ponieważ jak wspomniałam wyżej - składu produktu w wyszukiwarce google nie znajdziemy, zamieszczam składniki, które przepisałam z kartonika w którym oryginalnie znajdował się róż:
talc, aluminium starch octenylsuccinate, dimethicone, isostearyl neopentanote, octyldodecyl stearoyl stearate, polybutene, zinc stearate, ascorbyl palmitate, caprylyl glycol, citric acid, glyceryl oleate, glyceryl stearate, hexylene glycol, lecithin, isopropyl isostearate, phenoxyethanol, tocopherol, [+/- (may contain) mica, tin oxide, ci 15850 (red 7 lake), ci 77007 (ultramarines), ci 77491 (iron oxides), ci 77492 (iron oxides), ci 77499 (iron oxides) ci 77891 (titanium dixide)]
Dita Golden Vintage Blusher to piękny, chłodny róż idealny do każdej karnacji. Zamknięty w estetycznej złotej kasetce sprawia, że chce się sięgać po niego codziennie. Weźmy jednak pod lupę fragment obietnicy producenta:
dzięki lekkiej, kremowej konsystencji
kosmetyk pozostawia przyjemne uczucie jedwabistej gładkości
Brawa dla składnika Isostearyl Neopentanoate!
Ten komodogenny emolient działa jak smar, dzięki czemu skóra wydaje się gładka i śliska
róż zawiera
witaminy E i C, które dodatkowo pielęgnuję cerę w trakcie dnia
C (Ascorbyl Palmitate), E (Tocopherol) - ostatnia w składzie (przed pigmentami)
nieperfumowany. nie zwiera parabenów, lanoliny i olejów mineralnych
czego nie ma to już wiemy, a co jest? aluminium na drugim miejscu w składzie i dwa silne emolienty powodujące powstawanie zaskórników
Jestem ogromnie zawiedziona i choć róż prezentuje się fantastycznie zarówno w opakowaniu jak i na policzkach, to marka Artdeco ma u mnie dużego minusa. Nie lubię ściemy, a czuje się nieco oszukana, bo cały zakup przyniósł więcej szkody niż pożytku...
Jestem ciekawa co Wy myślicie na ten temat?
piękny kolor, bardzo bezpieczny :) podoba mi się też tłoczenie.
OdpowiedzUsuńI dlatego wlasnie nie lubie kupowac online bo nie wiem co kupuje :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o sam wygląd to prezentuje się cudnie! Na skórze również wygląda bardzo ładnie
OdpowiedzUsuńw opakowaniu prezentuje się pięknie... na skórze już gorzej, bo odcień świetny, ale widze tam jakiś brokat, a nie lubię tego...
OdpowiedzUsuńu siebie na blogu dziś dodałam posta, w którym pokazuję jak zrobić róż mineralny. może spróbujesz? :)
pozdrawiam i obserwuję.
nie wszystko złoto co się świeci ;/
OdpowiedzUsuńNie lubię takich składowych niewiadomych tudzież mydlącego oczy konsumenta zamieszania. Takie posunięcia bardzo zrażają mnie do marki :/
OdpowiedzUsuńSam kolor natomiast wygląda bardzo ładnie, delikatnie i naturalnie.
Kurcze no to teraz mnie załamałaś, bo róz wygląda przepieknie! Eleganckie opakowanie, kolor idealny dla mnie i jeszcze ten motyw- bajka...i co tu teraz zrobić ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dołączam do grona obserwatorów :)